
Głęboko osadzeni w ciele
Kiedy rodzi się samoakceptacja i czy da się wyćwiczyć ją jak mięśnie?
Okazuje się, że jest to możliwe. Jak odczepić się od siebie i zacząć żyć, akceptując to ciało, jakie mamy i siebie, jakim jesteśmy z wszystkimi niedogodnościami i brakami, jakie są...
Da się. Nie jest to łatwa sprawa, ale absolutnie możliwa i godna pracy ze sobą. Współpracy ja i moje ciało oraz pracy z przekonaniami na swój temat. Kiedy dziś stałam półgodziny przed budką z lodami i obserwowałam małe dzieci przyszła do mnie odpowiedź, która już znam od bardzo, bardzo dawna, brzmi ona następująco: wrócić do bycia dzieckiem, do ciekawości i otwartości, do pewnego rodzaju bezradności. W takim wieku nie ma się jeszcze kompleksów i ograniczeń, jest się po prostu sobą, osadzonym w swoim ciele, jest się tym kim się jest, bo nie za bardzo jeszcze się rozumie otaczające zasady i reguły. Jest to czas, kiedy nie myśli się na swój temat i można robić wszystko co tylko czuje się, że nas porywa i intryguje.
Jak wrócić do stanu bycia dzieckiem? Jak przypomnieć sobie tą prostą obecność w kontakcie ze swoim ciałem?
Jest to proste i jednocześnie bardzo skomplikowanie. Za dużo już mamy w naszych głowach, aby jednym susem przeskoczyć do stanu bycia dzieckiem i do zachwytu naszymi ciałami i otaczającym nas światem. Stres, komunikaty od bliskich nam osób, ze świata, że nie jesteśmy w porządku, krytyka i wiele niepowodzeń pośród również zdarzających się sukcesów, usztywnia nas i odcina od siebie. Betonuje, odcina od tego miękkiego środka w sobie, w jakimś sensie potrzebne, abyśmy jakoś przetrwać w świecie i mogli mu sprostać. Ma to sens, ale jest też bardzo niszczące, kiedy ma się te kilkanaście, a potem kilkadziesiąt lat, coraz bardziej czujemy swoje ciało jako ból, a nie jako przyjemność i radość życia. Dlaczego tak się dzieje? Bo przeciążamy je regularnie, co gorsza, często zdajemy sobie z tego sprawę. Leżenie na łóżku przed telewizorem albo w ramach odpoczynku i relaksu siedzenie przed komputerem, nie rozluźni nas, nie da nam poczucia sprawczości i przede wszystkim sprawnego i zrelaksowanego ciała. Niestety.
Recepta i sposób na siebie!
Moją receptą jest taiji i qigong, movemnt i metoda Feldenkraisa, taniec z wachlarzami bojowymi, sztuka, pisanie, zdrowe odżywianie się, otaczanie się życzliwymi i twórczymi ludźmi. To razem porządkuje ciało, daje odpuszczenie głowie i zamienia się w nadanie życiu sensu i celowości. A jednym słowem na chęć życia i tworzenia. Na zdrowie psychiczne i fizyczne, na zmniejszenie stresu i presji. Praktyka i praca ze sobą, pomagają mi wsłuchać się w siebie i w swoje ciało i jego potrzeby. W odkrywanie swojego potencjału jako człowieka.
Jakie są zagrożenia na ścieżce osadzenia w ciele i bycia sobą?
Nie zostaje się na niej od razu mistrzem. Jest się bardzo długo studentem, oblewa się egzaminy, czasem nie ma nagród i jest z reguły ciężko. Trzeba mierzyć się z sobą samym, ze swoimi ograniczeniami. Choć ma się plan treningu, miejsce i czas spotkania, to po drodze na trening, a potem w czasie, będą wydarzać się różne tzw. symboliczne kłody pod nogi, nierówności, a wręcz powiedziałabym czasem wspinaczka wysokogórska bez zabezpieczeń.
Co pomaga zostać i ćwiczyć?
Trener, grupa, ty sam ze swoją wolą i chęcią zmiany. Bez tych osób nie ma możliwości sukcesu, a przecież o to nam chodzi. Jak masz wątpliwości zapisz sobie i powieś w widocznym miejscu, odpowiedź na pytanie: Po co to robię?
Nie jesteśmy w świecie sami, są ludzie, którzy przed nami weszli na dobrą i właściwą w utrzymaniu zdrowia oraz pogody ducha ścieżkę. Możemy do nich przyjść i z nimi poćwiczyć, pozytywnie zarazić się dyscypliną, jaką oni uprawiają, aby móc mieć ją dla siebie. A co z grupą? Ważna sprawa, ludzie z którymi ćwiczycie pomaga wam na waszej ścieżce. Jeśli są zmotywowani, podchodzą do tego co robią z sercem, to gwarantuje, sukces należy do was.
Dlaczego ćwiczenia działają?
Raz robisz je dla siebie, dwa dla zwiększenia swojego życiowego potencjału, aby oswoić się ze swoim ciałem. Pamiętaj, masz tylko jedno ciało i warto o nie dbać, jakąkolwiek wybierzesz formę ćwiczeń, jeśli będą cię odżywiać, usprawniać twoją ruchomość starów i harmonizować oraz relaksować ciało to będzie to!
Umowa ze sobą — czyli jak dotrzymać obietnicy danej samemu sobie?
Uwierzyć, że to sprawa ostateczna, że nie ma ważniejszego na dany moment w życiu, niczego ponad ćwiczenia, oczywiście, jeśli nikt nie umiera w tej chwili, ani nic się nie pali, a obok dziecko nie płacze, to wasz trening i zadbanie właśnie teraz o zdrowie i dotrzymanie sobie obietnicy jest priorytetem.
Zaczniecie doceniać siebie, za to, że wasze słowo dla was samych ma moc i staje się twardą i mocą walutą. Nie bagatelizować danego sobie słowa. Tak rodzi się szacunek do siebie, powstaje wewnętrzne zaufanie i wzrasta samozadowolenie, że można, że zaczynamy żyć zgodnie z potrzebami naszego ciała, że o nie dbamy, troszczymy się przez to, że uczymy je świadomego ruchu, a przy okazji rozluźniamy coś więcej niż spięte mięśnie, stwarzamy takim postępowaniem też przestrzeń w głowie na nowe pomysły, a w życiu zaczynamy widzieć nowe możliwości.
Jeśli to, co przeczytałeś przemawia do ciebie polub wpis, udostępnij go. Jeśli masz ochotę spróbować ćwiczeń na żywo, to zapraszam do Łazienek Królewskich na kurs taiji od postaw.
Trzymajcie się zdrowo i z energią świadomego ruchu!
Maya