Są wakacje, więc czas na to, aby naładować akumulatory na kolejne miesiące, a przede wszystkim odświeżyć i zaktualizować informacje o sobie i swoim ciele.
Katrzyna Kieraś i Marzena Rostkowska, Łazienki Królewskie Fot. Edyta Wypierowska
Szlifowanie piły
Po wielu miesiącach ciężkie pracy mamy ochotę na odpoczynek, to bardzo naturalny i potrzebny stan. Wolny czas daje nam możliwość zrobić coś więcej dla siebie, daje nam czas aby spokojnie po myśleć, zadbać o swoje ciało, stan umysłu. Spotkać się ze swoimi emocjami, nazwać je i przeżyć. To wszystko można nazwać szlifowaniem piły, czyli pracą z narzędziem jakim jest dla nas nasze samopoczucie i samoświadomość, nasze ciało.
Ładowanie wewnętrznej baterii może być proste jeśli będziemy na nie przygotowani
Dlatego warto ładować baterię i szlifować piłę, przed tym, za nim wrócimy do pracy. Wakacje, to dobry czas, aby nadać sobie nowy wewnętrzny porządek i poukładać wszystkie zebrane przez ostatni czas informacje. Uporządkować emocje i odświeżyć myślenie o sobie i swoich możliwościach. Jednym słowem mieć czas na zintegrowanie w głowie i w ciele, tego wszystkiego, co się tam kotłuje. Uważne przyglądanie się sobie i wsłuchanie się w siebie to w dzisiejszych czasach całkiem niezła umiejętność i prawdziwy luksu, więc warto z niego skorzystać.
Zaczynam od doładowania się tymi wartościami i jakościami, które już w nas są. Zaglądamy w głąb siebie i sięgamy po nasze marzenia i plany. Na te wszystkie ciekawe rzeczy, które jeszcze na nas czekają. Może się okazać, że od tak dawna o czymś marzyliśmy i chcielibyśmy to zrobić, ale ciągle nie było na to właściwego czasu, nawet na to, aby o tym pomyśleć.
Herbata, kawa, kartka i pióro
Zaparzcie sobie kawę/herbatę, po delektujcie się jej zapachem, dniem wolny, widokiem za oknem, chwilą. W taki sposób stroicie się do wsłuchania się w wasz wewnętrzny głos. Może się okazać, że na co dzień, wcale nie ma miejsca w waszym życiu na właśnie takie, niezobowiązujące wsłuchanie się w siebie. Na początek rozpakowujemy swoje pragnienia. Rozbudzamy apetyt na ciekawe i sensowne życie, tak budujemy „naszą nową baterie”. Lubię, mieć wszystko, o czym od dłuższego czasu myślę w jednym miejscu i to na papierze.
Małe kroki
Zaczynamy zawsze od małych kroków, to metoda kaizen, o której więcej informacji z pewnością znajdziecie w sieci. Pierwszy ruch z waszej strony to aby opróżnić i wyczyścić sobie głowę z przechowywanych w niej informacji, a potem kolejny krok to zrobić sobie przerwę!
Relaks!
Nic tak dobrze nie działa jak zasłużony odpoczynek. Spisałeś listę, to teraz czeka na ciebie nagroda, czyli błogie lenistwo i gapienie się w niebo. Postaraj się ominąć system, nie zarzucając sobie od razu całej masy zadań związanych z tym „wypisaniem się”. Kiedy uczymy się zaufania w budowaniu dobrej i przyjaznej relacji ze sobą, to też mamy czas na cierpliwość i łagodność wobec siebie. Na nic nie robienie, nawet kiedy lista jest gotowa i wpada wam od razu do głowy pełno pomysłów do realizacji. Na tym etapie, samo spisanie i przeniesienie na papier dawno wymyślonych planów, daje nam poczucie sprawczości. Zapisz datę, aby potem spojrzeć na nią dokładnie wtedy, kiedy będziesz miał ochotę na kolejny krok. Teraz zajmij się czymś innym, nowa „ładowarka” już działa. Po przerwie, czas na nowe oprogramowanie.
Puste miejsce…
O co chodzi z tym pustym miejscem w głowie, w ciele, w czasie… ?
Pisałam już o tym w poście: Zrób sobie miejsce. W życiu potrzebny jest nam „pusty przebieg”, czyli chodzenie bez celu, myślenie o niczym, nic nie robienie, są równie niezastąpione jak dobrze wykorzystany i zoptymalizowany czas.
W pustym miejscu, symbolicznej przestrzeni w tobie, jest możliwość napełnienia. To też opcja na aktualizację swoich potencjałów oraz na do energetyzowanie i odżywienie swojego ciała. Na odpoczynek i oczyszczenie. Każdemu z nas przerwa od co dziennych zadań dobrze robi. Dodatkowo stworzenie przestrzeni w głowie i w ciele, zrobienie sobie miejsca na swoje i tylko tobie potrzebne myśli i plany, buduje i doładowuje życiową baterię.
Jak napięcie zamienić na miękkość i grację?
Rozładowanie stresu i nagromadzonej, nieuporządkowanej energii poprzez świadomy i wolny ruch, oraz autoobserwację, to coś co zawsze pomaga. Rozpraszanie się naprawdę męczy, przeładowanie też, brak uważności tym bardziej.
Działanie napełnione uważnością dalej ciału możliwość regeneracji i samonaprawy. Przynosi z czasem głęboki relaks, daje ukojenie i spokój. W pierwszym rzucie, może to być, zwykłe, wolne chodzenie, oddychanie i po prostu bycie w teraźniejszości. Abyśmy mogli na „ostrzyć piłę” potrzebujemy zagwarantować sobie miejsce i czas, przestrzeń w świecie zewnętrznym, miękkie przyzwyczajenie się na nie wymuszanie na sobie tylu rzeczy. Takie poczucie wolności, wspaniale buduje się w przyrodzie i przede wszystkim w samotności, kiedy spotykamy się ze sobą. Nasze własne towarzystwo też potrzebuje naszej uwagi.
Wolne ładowanie, używaj łagodnie nowej ładowarki!
Dlaczego nie dodajemy za szybko kolejnych działań, nie rozgrzewamy się na maxa. Ładowanie się energią to naprawdę wolny proces, to coś coś co działa tylko wtedy, kiedy szanujemy limit dzienny. W nowej wersji nas samych, stać nas na wolne i harmonijne napełnianie się energią życiową. Taka praktyka pozwala nam z czasem zauważyć, że rzeczywiście mamy tyle czasu ile jest nam na to potrzebne.
Ćwiczyć codziennie, nigdy nie odpuszczać nawet na wakacjach…
Jeśli już coś ćwiczysz, to wiesz co mam na myśli. Regularnie ćwiczący są uzależnieni od swojej dziennej dawki ruchu, ona jest wtedy bardzo potrzeba i sprawia dużo radość, a ciału przynosi odprężenie. Więcej o tym pisałam w artykule: Jak się ładujesz?
Pewne rytuały, które udało nam się w budować przez lata w nasz codzienny rytuał dnia, wzmacniają nas i pozwalają czuć się dobrze w swoim ciele i naprawdę nie warto ich na czas wakacji odpuszczać.
Kiedy praktykujemy świadomy ruch, ten ruch nie przeciąża nas, a wręcz odwrotnie odświeża i wzmacnia, dodaje siły, te kilkanaście procent do dziennej dawki energii pochodzi właśnie z uważnej pracy z własnym ciałem. Dla mnie to taiji, qigong, metoda Feldenkraisa, movement, taniec z wachlarzami bojowymi. Łącze je ze sobą, mieszam w codziennej praktyce. Bez względu gdzie jestem, w domu czy w podróży wybieram się na spacer i ćwiczenia, czy do lasu, parku, nad rzekę czy też jeśli nie mam naprawdę już czasu na spacer, praktykuję w pokoju.
Kilka wolnych i układających ciało ruchów dają poczucie rozprężenia i uporządkowania, wprowadzają pogodny stan ducha i sprawiają, że czujemy zadowolenie ze swojego życia.
Wszystkie powyżej wymienione techniki, pozwalają doładować energię, dać sobie radość i harmonię, u mnie działają, a co na Was działa?